Ewa Faroń

Udostępnij!

Ewa Faroń urodziła się w 1945 r. w Łapszach Wyżnych.

Tu spędziła dzieciństwo i ukończyła Szkołę Podstawową. Dalszą naukę kontynuowała w Liceum Ogólnokształcącym w Jabłonce. Następnie studiowała filologię polską w WSP w Cieszynie. Pracę pedagogiczną rozpoczęła w Tychach i już na stałe związała z tym miastem swoje życie osobiste.

Jej wiersze nawiązują często do rodzinnej miejscowości, ponieważ pozwalają chociaż na chwilę przenieść się „…do tych pól malowanych…”, za którymi zawsze tęskni i lubi je odwiedzać.

 

Napośród dziedziny

Napośród dziedziny
Kościół murowany
Hej jest tam piękny ołtarz
Obraz malowany.
Tam święci patroni
Z góry popatrują
Hej witamy ich wszyscy
Oni orodują.
Modlą się za nami
Do Boga naszego
Hej bo też oni znają
Z dziedziny każdego.
Z bocznego ołtarza
Matka Boska patrzy
Hej błogosławi wszystkim
Wiedzą ludzie nasi.
Święty Sebastian
Na Jana spoziero
Hej tańcują aniołki
W górze u sklepienia.
A święty Mikołaj
Patrzy tam, gdzie dzieci
Hej cieszy się, gdy dziecko
do kościoła leci
święty Józef wita
każdego, kto wchodzi
hej modlą się do niego
i starzy i młodzi.
Na niebieskim tronie
Sam Bóg Ojciec siedzi
Hej Pan Jezus, Duch Święty
Koło Niego chodzi.
Matka Boska patrzy
Cieszą się anieli
Hej święty Józef prosi
za swoich czcicieli.
Napośród dziedziny
Kościółeczek stoi
Hej przychodzą do niego
I cudzy i swoi.

Łapszańska Królowa

Kiedy przychodzę do mego kościoła
widzi mnie Pani Łapszańska Królowa
z otwartych bram niebios
rokoko ołtarza
każdego, kto prosi łaskami obdarza.
Nad Jej głową gwiazdy
w koronę splecione
oddają chwałę Niebieskiej Królowej,
która złote berło trzyma w prawej dłoni,
w łapszańskim kościele
od wieków króluje
tu każdy pociechy u Niej upatruje.
Pośród obłoków
asysty aniołków
lekko dotyka ziemskiego globu,
splotami swymi wąż go owija
depcze mu głowę Panna Maria.
A Dzieciąteczko w rączce malutkiej
Już trzyma krzyżyk
tak belkę kieruje, że dłuższym drzewcem
złego atakuje,
w ramionach Matki chętnie by się skryło,
lecz trzyma krzyżyk,
na nim się spełniło zbawienie świata.
Tu na tym obrazie wszystko się przeplata,
szczęśliwa Mama z Syneczkiem małym
Boży plan zbawienia dzierży pośród chwały.
Nie bój się człowieku,
to jest obraz chwały i wielkiej radości,
Ona zna każdego
kto u Jej stóp gości.

Do Świętego Floriana

O Święty Florianie! Na niewielkim wzgórzu
Twój kościółek stoi , tu pilnujesz dziedziny od ognia,
bo każdy się boi żywiołu , który w jednej chwili
dorobek życia w garść popiołu zmieni.
Do Ciebie Łapszanie w maju pielgrzymują,
w ofierze Mszy Świętej wdzięczni uczestniczą,
dziękują za opiekę , o ochronę proszą
za Twoim wstawiennictwem gorące
modlitwy do Boga zanoszą.
Od Twojego kościółka biegnie główna droga
Świętego Floriana imieniem nazwana,
przy niej kościół przewspaniały oraz nowa fara,
stoi szkoła , domy , sklepy , potężna remiza ,
gdzie zbierają się strażacy na dźwięk alarmowy,
by się szkolić , doskonalić , a ich Patron z góry
patrzy , ręką błogosławi , drugą pożar gasi.
Mają wielkie zaufanie do nich ludzie nasi.
Nie przypadkiem Floriana wzięto za Patrona,
przez dziedzinę się przewalił już niejeden pożar,
te ostatnie i te stare znane z opowieści.
Dzięki Tobie o Patronie ludzie wszystko znieśli.
Ty stróżujesz na tym wzgórzu przy wjeździe do wioski,
prosisz za nas Boga w niebie , uczysz ostrożności.

 

Do Świętego Antoniego

O Święty Antoni z kaplicy na cmentarzu,
gdzie leży moja mama,
gdzie dziadkowie leżą,
kuzyni, ciotki i wujkowie.
Kto wie ile zawdzięcza Tobie
o Święty Antoni,
kiedy tam przychodzimy,
a w kaplicy dzwoni dzwon,
ile łez, ile modlitw, westchnień i rozpaczy.
O Święty Antoni, za Twoim wstawiennictwem
Pan Bóg nam przebaczy
i powita skruszonych na niebieskim progu.
O Święty Antoni, powiedz o nas Bogu,
Powiedz Ojcu naszemu na niebieskim tronie,
że do Niego iść chcemy
po swym ziemskim zgonie.

Nasza szkoła

W słonecznym miejscu, blisko kościoła
stanęła nowa, murowana szkoła,
dzwonek na wieżyczce godziny ogłaszał
i wszystkie dzieci na lekcje zapraszał.
W drewnianych ławkach po trzech siedziało,
przez wysokie okna słońce zaglądało,
najpierw rysikiem na tabliczce słowa pisano,
lecz przyszła era całkiem nowa.
Zeszyt i ołówek, atrament, kałamarz, kreda i tablica,
przyszło nowe naraz, wszystko szło z postępem,
co chwila zmieniało, ale jedno w szkole zawsze pozostało.
Dźwięk łapszańskich dzwonów, co wpadał do klasy,
przerywał na chwilę rozgwar czy hałasy,
dotąd towarzyszą te dźwięki przemiłe każdemu,
kto wspomina te lata szczęśliwe.
Nauczycielska kadra bardzo się starała
i wiele pokoleń Łapszan wychowała,
jedni tu zostali inni we świat poszli,
ale pamiętają skąd wyszli, gdzie rośli.

 

Grandeus

Pomiędzy górami mała rzeczka płynie,
kto nadawał miana po naszej dziedzinie.
Wielka góra na północ Grandeusem zwana
czuwa nad dziedziną od dziejów zarania.
Kto i dlaczego tak nazwał to miejsce,
prawdziwie do Boga należące serce,
z jego wiary na wieki Boga wychwalamy
ilekroć tej góry nazwę wymawiamy –
Grand Deus – Wielki Bóg ! szepczą usta nasze,
u jego stóp stanęły gazdostwa,
kościółki i mały cmentarzyk, któremu patronuje
od 1478 roku – Święty Antoni nasz pierwszy opiekun.
Na szczyt Grandeusa wiodą polne drogi,
którymi odchodzili z dziedziny ludzie, by zarobić
w Ameryce, by rodzinę wspomóc, by tu jeszcze wrócić,
lecz gdy wyszli do góry musieli się smucić
rozstając się z rodziną, z rodzinnymi strony.
Na pamiątkę pożegnań krzyż jest postawiony
żelazny, w kamieniu mocno osadzony,
potężnymi smrekami kiedyś otoczony.
Dzisiaj to są legendy, nawet nie wspomnienia,
ale godne pamięci – nigdy zapomnienia.

 

Kurosówka

Latem cichą polaną przechodzi się słońce
pełno kwiecia, zapachów, ptaki śpiewające,
gdzieś wśród drzew przemyka zwierzyna,
można patrzeć z wysoka, gdzie nasza dziedzina,
jak wstążeczka powiewem wiatru wymuskana,
jest kościół skąd słychać „Anioł Pański” z rana,
w południe i wieczorem, a głos dzwonu
roznosi echo nad chotorem.
W gęstwę lasu prowadzi dróżka zapomniana,
rozglądnij się, gdzie piwnica, w której zakopana
jest pamiątka zbójnickich wypraw zbyt zuchwałych,
nikt jej dotąd nie znalazł i tylko przetrwały
bajki, co nadzieję w sercach dzieci budzą – one się
nie znudzą, chętnie latem wędrują na górę i skarby znajdują
pełne koszyki grzybów, borówek i malin,
pytają swych rodziców czy, gdy byli mali
Kurosówka też stała z południowej strony,
wszystko u swych stóp miała, góry i doliny
oraz znała każdego z tej naszej dziedziny.

 

Na Bliźniej Górze

Bliźnia góra błyszczy
brylantami rano
oparło się tu słoneczko,
bo odpocząć chciało.
Oświeca leniwie
domy, sady, płoty
patrzy ile będzie
na wiosnę roboty.
Teraz biały płaszczyk
brylantami świeci,
a najbardziej z tego
radują się dzieci.
Na nartach zjeżdżają
igloo wybudują,
ciągną sanki w górę,
a potem szusują.
Ruszyło słoneczko,
już wysoko świeci
dobrze, że na ferie
przyjechały dzieci.

 

W sobotę rano…

Rozdzwoniły się dzwony w sobotę rano,
najpierw jeden głos wydał,
przerwano
i gamą dźwięków coraz głośniej
słychać donośnie biją.
Pora nietypowa, nie ma mszy, chrzcin, ani wesela,
dzwonię do bratowej, telefon ściskam
w ręce
i denerwuję się coraz więcej,
bo to czyjeś odejście wieszczą te dzwony.
Już wiem, z Ameryki wieść doszła do naszej dziedziny,
że odeszła Hala i ktoś z rodziny
dał znać,
a kościelne dzwony żegnają swym graniem tę,
która tu żyła, w tym kościele Boga chwaliła,
daleko na obczyźnie życie zakończyła,
a graniem dzwonów pożegnała ją cała dziedzina.