Zofia Łukasz (Chowaniec) urodzona w 1966 r. w Nowym Targu.
Dzieciństwo i młodość spędziła w rodzinnym Rogoźniku. W czasie stanu wojennego brała udział w krakowskich spotkaniach literackich czasopisma ,,Na głos”. Z pasją już w szkole średniej organizowała wieczorki poezji (np. Wieczornicę poezji Cz. Miłosza).
Po wyjściu za mąż osiadła na stałe w Krempachach. Jest matką siedmiorga dzieci. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące w Jabłonce. Pracę magisterską obroniła na WSP w Krakowie na wydziale Humanistycznym, kierunek historia. Ukończyła również studia podyplomowe na AP w Krakowie w zakresie ,,Dziedzictwo kulturowe w regionie Małopolska”, kurs kwalifikacyjny „Wiedza o życiu seksualnym człowieka”, oraz wiele kursów poszerzających jej kwalifikacje zawodowe.
Pracę w szkolnictwie rozpoczęła w 1985 r. Obecnie jest nauczycielem historii, WOS-u i wychowania do życia w rodzinie w Gimnazjum Nr 1 im. Jana Pawła II w Krempachach. Jest współautorką gazetki parafialnej i pisze artykuły do gazety regionalnej „Na Spiszu”. Jest również wieloletnim v-ce prezesem Związku Polskiego Spisza, jak również członkiem Rady Głównej Stowarzyszenia Rozwoju Spisza i Okolic.
Inspirację do twórczości poetyckiej czerpie z przemyśleń nad sensem życia. Również ślady Boga w przyrodzie są tematem jej wierszy.
Odchodzący świat
Snujące się mgły
nad jesiennym lasem
zatapiają dolinę Białki
w delikatnej, zwiewnej mgle
Cisza
odchodzący świat
zaorane pola
smutne rżyska
brązowieją w słońcu
opadają złote liście…
Wspominam
słońce i grające
w złotych kłosach zbóż
czerwień jarzębin
skrzącą się wokół dróg
i smużki dymu
snujące się leniwie
pośród pustych pól.
Wspominam…
Wichura
Las – cała młodość
poraniony
bez szumu
-niemy
Ptactwo
szuka domów
gniazd
Las straszy pustką
kikutami
drzew
bezdomnością
zwierzyny
W dali słychać
ujadanie psa
chaty ocalały
ludzie i ich dzieci
są bezpieczni
Anioł Stróż
-czuwał
Zima
Okruchy pamięci
refleksje
wrażenia
zapamiętać
zapisać.
Malować piórem
samotne drzewo
otulone śniegiem
krzew głogu
z owocami
dla gila
-troskę Boga
Śpiew wiatru
Wiatr zawodzi na Gęślach…
Opowieści niesie w dal
O czasach co minęły
odeszły w mgły pamięci
O prostej wierze dziecka-pastuszka
strzegącego bydła,
o matce w chuścinie
czekającej z kołocym
Wiatr zawodzi na Gęślach…
o bosych, zziębniętych stopach
grostuchu pod miedzą
I ptactwie odlatującym…
To minęło, nie wróci…
Wietrze nie zawódź
swej smętnej pieśni.
Graj
o wiośnie i zieleni
na skałkach,
o szumie liści,
szmerze Białki
Graj
nieś opowieść
o wierze i nadziei,
O miłości…
Ludźmierskie drogi
Moja Babka
wiejska
prosta
góralska kobieta
Brała moją
dziecinną dłoń
w swoje
poorane jak góralska ziemia
ręce
Prowadziła
przez pola
kwitnące koniczyną
do Matki
z Dziecięciem na ręku
Moja Babka
snuła
dawne opowieści
w drodze
wiodąc
jako dziecko
do stóp
matki
Ludźmierska Pani
pamiętaj
przed Twym Synem
o Babce
mojej
o naszej drodze
o zapachu
torfowisk
o koniczynie
i o dziurawcu zbieranym
do bukietu ziela
Wniebowzięta
Pamiętaj
Proszę
Ogród Matki
Powracam pamięcią
do ogrodu Matki
i pierwszych kwiatów
wiosną
-tulipanów na grzędzie
rozchylających
purpurowe główki
aksamitnych płatków
kuszących wonią
dostojnych rycerzy,
stojących na straży
drewnianego domu
Powracam pamięcią
do ogrodu Matki
i mgieł
snujących się wiosną
otulających kwiaty do snu
zapachu ziemi
przesiąkniętej torfem
i borowiną,
spracowanych rąk
Matki mojej
zanurzonych w ziemi,
w koronie z kwiatów
Powracam pamięcią
do ogrodu Matki