Wielki Czwartek w spiskiej tradycji

Udostępnij!

Najstarsi z rozrzewnieniem i dumą wspominają jak restrykcyjnie podchodzono niegdyś do obchodów Triduum Paschalnego.

Nie grała żadna muzyka. Nie wolno było śmiać się i śpiewać. Skrzypce wieszano gdzieś wysoko, by – przypadkowo potrącone – nie wydały niedozwolonego dźwięku.

Po „zawiązaniu” dzwonów wszystko pogrążało się w wielkim smutku. W kościele radosne dzwonienie dzwonków zastąpiło suche klekotanie drewnianych kołatek. W związku z tym, że nie było jak wzywać ludzi do kościoła, po wsi chodzili młodzieńcy. Zbierali się grupkami i przy pomocy drewnianych tyrkotek, rzegotek lub kłapacy wzywali ludzi do modlitwy słowami:

Idźcie ludzie do kościoła, idźcie! Mówcie ludzie boskie słowa, mówcie..

Dzisiaj daleko nam do takich wyrzeczeń. Gra telewizor, działa Internet, a w radiu leci muzyka. Pozostają jeszcze zewnętrzne przejawy świętowania, których najczęstszym przykładem nie jest, niestety, zbliżanie się na kolanach do krzyża czy udział w adoracji Bożego Grobu, lecz święcenie wielkanocnego koszyczka.